Ach te nasze macanki… marzy nam się, żeby przez nasze ręce przeszło jak najwięcej różnych chust. Chcemy się motać, żeby wiedzieć w czym nam do twarzy, co da nam największy komfort noszenia i co najważniejsze – przyniesie niezłą frajdę z noszenia! Obie zaczynałyśmy od bawełny z domieszką wiskozy z bambusa. Do dziś poszukujemy jaka tkanina jest tą naszą idealną. Wy też? Gubicie się w składach wybieranych chust? Poniżej krótka ściąga.
BAWEŁNA – chyba najpopularniejsza baza większości domieszek lub występująca w postaci 100% bawełny. Czysty bawełniany skład nie jest wymagający, łatwo go wyprać, wysuszyć i szybko wykochać. Jeśli poszukujecie chusty na początek, ale i na dłużej to dobry wybór. Ale bawełna pojawia się również z dodatkiem do nazwy. Bawełna egipska posiada bardzo długie włókna. Bawełna czesana, czyli oczyszczona, dodaje chuście niesamowitej miękkości, gdyż włókna są najwyższej jakości.
domieszka BAMBUSA – najczęściej spotykana w postaci wiskozy bambusowej. Chusty z takim składem są mięciutkie, lekko błyszczą, ale niestety najczęściej nie dają rady ponieść cięższego chuściocha, ponieważ bywają śliskie i chusta taka łatwo łapie luzy. Dla dociekliwych – wiskoza ma temperaturę o 2C niższą niż temperatura otoczenia (love nasze bambusowe otulacze) i podobno ma właściwości antybakteryjne.
domieszka LNU – jest moc. Chusty z domieszką lnu trzeba cierpliwie wykochać, ale finalnie komfort noszenia jest niesamowity. Zwłaszcza jak z naszych milusińskich zrobią się słodkie ciężary. Świetna na lato ze względu na przewiewność. Chusty z domieszką lnu mogą mieć drobne skazy w postaci zgrubień na nitkach, nie jest to jednak wada, która zaważy na nośności lub bezpieczeństwie. Len raczej nie nadaje się dla początkujących w chustowaniu rodziców. Szczególnie nowe chusty mogą zrazić do motania. Jeżeli jesteście na początku drogi chustonoszenia, ale bardzo zależy Wam na tej domieszce, polecamy celować w chusty używane, które będą dobrze złamane.

Chusta Pellicanobaby z domieszką lnu.
domieszka KONOPI – nie znajdziecie w niej idealnej gładkości, ale zyskacie wytrzymałą i super nośną tkaninę. Na powierzchni chusty bardzo często widoczne są charakterystyczne kuleczki, zwane potocznie babolkami. Również polecana dla motania ciężarków, choć z doświadczenia pokusimy się o opinię, że takie domieszki wymagają jeszcze więcej łamania i wykochania niż len. Dobrze zamotana trzyma na mur beton!

Chusta Yaro Slings z domieszką konopi.
domieszka JEDWABIU – jest styl i klasa. Chusta cudnie się mieni, ale jest wymagająca. Delikatna, koniecznie trzeba prać ręcznie. Być może zaskoczeniem będzie zapach nowej chusty – dla jednych nieprzyjemny, dla drugich magiczny. Uspokajamy – w miarę użytkowania zniknie. Najczęściej spotykana w chustach o niskiej gramaturze i raczej dla noworodków i dzieci lekkich. Przez śliskość tkaniny, może luzować się przy cięższych dzieciaczkach. Odmianą jedwabiu będzie Tussah, czyli jedwab surowy. Mniej błyszczący, mniej śliski, mocniejszy.
domieszka TENCELU – to coś nowego na polskim rynku i na razie mało popularne. Tencel czyli Lyocell – materiał produkowany z celulozy drzewnej. Dodany do chusty dodaje jej niesamowitej miękkości od nowości. Chusty dobrze się dociągają i świetnie utrzymują wiązanie. Jest przyjemnie chłodny w dotyku, więc fajny na lato. Z ciekawostek: Tencel bardzo szybko wchłania nadmiar wilgoci z ciała i natychmiast uwalnia ją do atmosfery.

Chusta Tula z domieszką tencelu.
domieszka WEŁNY – uwaga alergicy, może uczulać. Aż nas korci, żeby napisać, że to chusty dla zaawansowanych chustoświrek. Pierzemy je ręcznie w letniej wodzie i suszymy na płasko. Nie polecamy jeśli ma to być jedyna sztuka, której używacie. Dodatkowo mokra ma charakterystyczny nieprzyjemny zapach. Ale uwaga! Chusty te wcale nie są strasznie grube! Ba, bywają bardzo cienkie. Jeśli wełna jest szorstka (najczęściej od owiec i alpak), będzie czepliwa a przez to jak pięknie ją zamotacie to tak zostanie na bardzo długo. Chusta będzie miękka, jeśli wełna pochodzi od merynosów. W zimie będzie Was ogrzewać a latem delikatnie chłodzić. Kaszmir jest idealny na zimę, puchaty i cieplutki.
(inspiracji i wiedzy do napisania tego posta szukałyśmy zarówno w realu, jak i w wirtualnym gąszczu artykułów, blogów i opinii, więc dziękujemy… wszystkim)
hej, a co z pokrzywą? spotkałaś się może?
zaskoczyłaś mnie. Ja się nie spotkałam, aleeeeeeeeeeee zaraz zaczynam zgłębiać temat. A gdzie widziałaś taką domieszkę?